Dziś słów kilka o bazach pod makijaż , które na rynek wypuściła firma AA. Nie będę ukrywała, że z bazami pod makijaż miałam jak dotąd bardzo przykre doświadczenia. Nie będę tu wymieniała ich nazw by nikogo nie urazić ani nie oczernić. Moja cera jak wiecie potrafi mi płatać różne urodowe figle. Jako , że zajmuję się także wizażem w swojej pracy bardzo często używam różnych baz. U mnie samej jak dotąd nie sprawdziła się żadna. Zapchane pory i bąble ropne to tylko te "łagodniejsze objawy. Kiedy moje kochane AA wprowadziło na rynek bazy postanowiłam zaryzykować , przyznam, że z duszą na ramieniu. W mojej kosmetyczce zagościły dwie: Baza redukująca zaczerwienienia Anti-Redness oraz baza matująca Anti-Shine.
Na pierwszy ogień poszła baza matująca. przyznam szczerze , że doznałam małego szoku, ponieważ baza pięknie wygładziła mi skórę i nie świeciłam się na twarzy, bardzo ładnie mi ją zmatowiła. Pory nie były zapchane ale i też nie wystąpiły żadne inne przykre dla mnie niespodzianki. Nie stosuję tej bazy codziennie ale za to w miarę regularnie. I jak dotąd nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. U mnie sprawdziła się celująco. Szczerze powiedziawszy, że nie spodziewałam się takiego efektu jaki udało mi się osiągnąć. Jednak co dla wrażliwych to dla wrażliwych. Przeznaczona jest do skóry tłustej , mieszanej i normalnej.
Co zapewnia nam producent :
- Skin de-stress complex – uszczelnia warstwę ochronną skóry, zabezpieczając ją przed podrażnieniami, wynikającymi ze stosowania makijażu.
- Formuła MattFinish ułatwia aplikację i zapobiega, pojawiającemu się w ciągu dnia, błyszczeniu się skóry, nadając jej gładkość i matowe wykończenie.
- Ekstrakt z zielonej herbaty, bogaty w polifenole, witaminy i mikroelementy, normalizuje aktywność gruczołów łojowych, dzięki czemu zmniejsza widoczność rozszerzonych porów.
- Ekstrakt z bambusa intensywnie odświeża i tonizuje skórę, wspomagając działanie matujące.
Uważam, że to co przeczytałam na opakowaniu sprawdza się w stu procentach.
Co nasza baza zawiera:
Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Dimethicone Crosspolymer, Nylon-12,
Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Silica, Bambusa Vulgaris
Shoot Extract, Propylene Glycol, Butyrospermum Parkii Butter, Adansonia
Digitata Seed Oil, Oenothera Biennis Oil, Perilla Ocymoides Seed Oil,
Tocopheryl Acetate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Palm Kernel
Glycerides, Squalane, Behenyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid,
Stearic Acid, Lecithin, Cetyl Alcohol, Lauryl Alcohol, Myristyl
Alcohol, Ceramide NP, Aqua, Pentylene Glycol, Ornithine HCL, Carnosine,
Glycine, Histidine, Lysine, Calcium Gluconate, Magnesium Gluconate,
Cupric Chloride, Manganese Chloride, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.
W drogerii Rosmann za bazę zapłacimy około 22 zł.
Moja ocena to 5/5 i kupię ją ponownie jeśli tylko ją skończę.
Drugą z baz jaką posiadam to zielona baza przeznaczona do cery naczynkowej niwelująca zaczerwienienia. Przyznam szczerze, że polubiłam ją nieco bardziej niż bazę matującą i tą akurat staram się stosować niemalże codziennie. MA bardzo lekką kremową konsystencję i świetnie sprawdza się samodzielnie. Ja czasem jeśli mam luźniejszy dzień a moja twarz nie sieje zgorszenia to nakładam tylko tą bazę.
Ma ona działanie pielęgnacyjne. Wygładza skórę, widocznie wyrównuje jej koloryt. Dzięki zielonym pigmentom natychmiastowo zmniejsza zaczerwienienia. Działa obkurczająco na naczynka krwionośne, zapewniając długotrwały efekt pielęgnacyjny.
A co zapewnia producent?
Ma ona działanie pielęgnacyjne. Wygładza skórę, widocznie wyrównuje jej koloryt. Dzięki zielonym pigmentom natychmiastowo zmniejsza zaczerwienienia. Działa obkurczająco na naczynka krwionośne, zapewniając długotrwały efekt pielęgnacyjny.
A co zapewnia producent?
- Skin de-stress complex – uszczelnia warstwę ochronną skóry, zabezpieczając ją przed podrażnieniami, wynikającymi ze stosowania makijażu.
- Ekstrakt z Centella asiatica uelastycznia ścianki naczyń
krwionośnych, a kompleks Anti-Redness obkurcza je i uszczelnia,
niwelując zaczerwienienia skóry i łagodząc podrażnienia.
Zestaw składników aktywnie nawilżających chroni skórę przed przesuszeniem, pozostawiając ją aksamitnie miękką i gładką.
Nie ukrywam, że chciałabym poznać jaką macie opinię na temat baz pod makijaż a może miałyście okazję wypróbować właśnie te?
Tymczasem do zo!
Przypominam, że na moim Insta oraz tu na blogu trwa rozdanie;) zatem do dzieła;)
Ta srebrna wydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńŁukasz śmiało możesz jej spróbować , jest naprawdę bardzo dobra.
UsuńObie wersje będą dla mojej cery odpowiednie :)
OdpowiedzUsuńja jestem nimi bardzo pozytywnie zaskoczona;)
UsuńA miałam ja kupić! Kurczę, szkoda, że jej nie wzięłam
OdpowiedzUsuńTO MUSISZ TO KONIECZNIE ZROBIĆ;)
Usuńja też mam tą zieloną bazę i zgadzam się we wszystkim co napisałaś, jest bardzo dobra-polecam
OdpowiedzUsuńMonia to bardzo mnie to cieszy, że sie zgadzamy;)
UsuńJa niestety jeszcze nie testowałam tych baz, póki co testuję Bielendy.
OdpowiedzUsuńChętnie zakupie też i te.
Godzia musisz koniecznie je wypróbowac
UsuńNie znam żadnej ale fajnie , że u Ciebie się sprawdzają;) całuję
OdpowiedzUsuńto na co jeszcze czekasz;p
UsuńJa mam tą matującą. Nie jest zła ale też mnie nie porwała jakoś szczególnie.
OdpowiedzUsuńwidzisz wszystko zależy od tego jak się przyjmie na skórze
UsuńA wiesz , że ja nigdy jeszcze nie używałam bazy?:D dasz wiarę?
OdpowiedzUsuńpozdro
Wiktoria Ty wariacie;)
UsuńAnti shine to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńprawie dla każdej z nas:)
UsuńNie używam pokładu więc taka baza nie jest mi potrzebna. Jednak produkt ten prezentuje się całkiem fajnie i całkiem możliwe, że wypróbuję kiedyś jeśli zdecyduję się ponownie używam pokładu.
OdpowiedzUsuńale Ci fajnie;)
UsuńWłaśnie szykuję się do zakupu tej zielonej ponieważ mam problemy z zaczerwieniami
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji utwierdziłam się że muszę ją mieć :D
Mój blog
koniecznie kochana:D
Usuńja mam tą w złotym opakowaniu, która ma zmatowić i wygładzic;)
OdpowiedzUsuńi co o niej myslisz?
Usuń